czwartek, 10 grudnia 2009

Walka z ulotkowym zamordyzmem

A teraz odpręż się na chwilę i przypomnij sobie jak wygląda świat w wielkim mieście. Chodzisz po chodnikach, spokojnie, nikomu nie wadząc... Nagle atakują Cię ulotkowi terroryści! Jest ich cała horda! Wciskają Ci to, co popadnie. Nie masz się jak bronić. Nie decydujesz w żadnym stopniu o tym jaka ulotka trafi w Twoje ręce. Być może lubisz duże, rozkładane ulotki, w których dominuje ciepła paleta kolorów... Ale szansa, że właśnie na taką trafisz jest jak 1 do miliona! Ulicznych rozdawaczy ulotek to w ogóle nie interesuje. Mają w głębokim poważaniu Twój gust i Twoje poczucie estetyki. To zwyczajni zamordyści, którzy nie pytają o zdanie, tylko wciskają ulotkę! Na przeciw temu dzikiemu gwałceniu wolności i łamaniu praw człowieka wyszliśmy MY! Rycerze Frizony, gotowi poświęcić życie w obronie dobra konsumentów!



Stoimy właśnie na deptaku - najbardziej ruchliwym miejscu w Poznaniu. Niestety obok największej ruchliwości można tam także zanotować największy odsetek ulotkowego barbarzyństwa! To właśnie tutaj codziennie ofiarami padają setki niewinnych ludzi. Z rąk bezwzględnych ulotkarzy ginie wolność niemal każdego przechodnia. A tam, gdzie dzieje się krzywda, tam jesteśmy MY!
Na powyższym zdjęciu: qbalo i Norbert dzielnie zaczynają pracę u podstaw, tłumacząc ludziom, że wciskanie ulotek jest złe. Uczą ich jak powinna wyglądać dystrybucja ulotek - ta wolna, zgodna z unijnymi standardami.
Do walki z rozdawaczami dołączył się jeszcze jeden Rycerz, pomagając nam sprzedawać ulotki. Ruch był tak spory, że sami nie dawaliśmy rady z obsługiwaniem klientów. Myślę, że powód był jeden i jest on całkiem jasny. Zaskoczenie. Nikt nigdy wcześniej nie uświadomił Polaków jak może wyglądać pozyskiwanie ulotek. Że nie musi to polegać na narzucaniu kto ma co wziąć. Że może istnieć takie miejsce, w którym można wybierać spośród całej gamy estetycznie ułożonych ulotek, które pochodzą z porządnych drukarni, dzięki czemu farba nie schodzi z papieru nawet z tak archiwalnych ulotek, jak ulotki wyborcze z 2007 roku!

Po co zatem brać, skoro można kupić?

2 komentarze: